Historia HUS’a zaczęła się w małej kameralnej kawiarni, w której spotkała się trójka znajomych. W zimowy poranek usiedliśmy przy herbacie i zanim się obejrzeliśmy, niepozorna i niezobowiązująca rozmowa zmieniła się w brawurowy plan.
Wszystkim nam brakowało bliskości przyrody, a w głowach powoli pączkował pomysł na projekt, który pogodzi architekturę i design z miłością do natury. Nasz HUS (czyli po szwedzku DOM) pozwala połączyć życie w mieście z niepohamowanym apetytem na ciszę i otwartą przestrzeń. Z Warszawy można do niego uciec w ciągu godziny.
A potem? Wziąć kąpiel w drewnianej balii stojącej na tarasie, pospacerować nad malowniczym brzegiem Narwi albo rozpalić ognisko i nacieszyć się towarzystwem przyjaciół. Nakarmić oczy bezkonkurencyjnym serialem przyrodniczym, nadawanym 24h na dobę, 7 dni w tygodniu i wyświetlanym na 254-calowym monitorze, zwanym też oknem panoramicznym. W inne ekrany nawet się nie chce zaglądać, i tak tego nie przebiją.
Zmierzamy do tego, że w HUSie możesz zwolnić, przez chwilę pożyć inaczej i odzyskać równowagę. Nie chodziło jednak tylko o to, by mieć JAKIEŚ miejsce na azyl. Chodziło o to, by stworzyć taki dom, który można zbudować w poszanowaniu przyrody.
Dlatego nie poszliśmy na skróty - chemię budowlaną ograniczyliśmy do minimum, a deski zakonserwowaliśmy z użyciem naturalnego oleju lnianego oraz opalając je żywym ogniem, zgodnie ze starożytną, japońską metodą Yakisugi. Dzięki temu HUS jest taki, jakim go sobie wymarzyliśmy. Nie tylko jest blisko natury, ale sam ma w niej głęboko zapuszczone korzenie.